Mortal Kombat. Seria gier, którą dalej kochają fani
Mortal Kombat to klasyczne bijatyki, których zasady są proste. Mimo prostoty seria ta wciągnęła na wiele godzin prawdziwą rzeszę fanów, którzy pokochali jej mechanikę i postacie. Jak wyglądały początki tych gier? Czy seria przetrwała próbę czasu?
Początki serii
Seria miała swój debiut w 1992 roku, kiedy wyszła jej pierwsza część. Na samym początku nie myślano o przeniesieniu rozgrywki ani na konsole, ani komputery. Pojawiła się ona jedynie na automatach do gier. Dopiero po czasie firmy zajmujące się elektroniczną rozrywką przeniosły ją na inny platformy. Od tamtego czasu wydawcą wszystkich części był Midway, co zmieniło się w 2009 gdy firma upadła.
Już wtedy zainteresowała ona wiele osób, więc trzeba było poodcinać trochę kuponów. Zaowocowało to przeniesieniem turnieju na duży ekran. Pierwszy film powstał w 1995 roku, a na fotelu reżysera zasiadł słynny dzisiaj Paul W.S. Anderson.
Fabuła filmu była taka sama jak fabuła gry i nie ma za bardzo, co się na ten temat rozwodzić. Nie chodziło w nim wcale o historię, ale o walki, które miały trafić w gust miłośników gry. Być może się to udało, ale na pewno produkcja nie znalazła uznania wśród krytyków. Recenzje, które otrzymała, były tak samo niskie jak w przypadku sequela z 1997 roku. Swoją drogą warto wspomnieć, że w tym roku wyszedł kolejny, trzeci, film.
Fatality – najbardziej charakterystyczna cecha gier z serii
Na przestrzeni lat pojawiało się wiele elektronicznych bijatyk. Jeszcze na starych konsolach mogliśmy wcielić się w żółwie ninja i różnych innych wojowników. Wiele z tych gier i serii gier zasługuje na długie wywody, ale co takiego jest w Mortal Kombat, co mogło wyróżnić ją na tle innych? Na pewno charakterystycznym elementem stało się tzw. fatality.
Brutalność tej gry już wtedy wzbudzała kontrowersje. Dostęp do niej miało wiele dzieci, a krew lała się tam litrami. Jakby tego było mało, twórcy postanowili dodać nową atrakcję, jaką było fatality. Chodziło o to, że pokonanego przeciwnika można było dobić. Nie chodzi wcale o klasyczne dobicie włócznią, jakie znamy np. z filmu „Gladiator”. Postacie z gry miały swoje własne brutalne sposoby na wykończenie przeciwnika.
Mortal Kombat 4. Jak po latach radzi sobie najpopularniejsza
Dużo można by mówić o poszczególnych odsłonach, ale specjalnego uznania zdecydowanie wymaga czwarta. Mortal Kombat 4 to tylko jedna część z całej serii popularnej bijatyki, ale z jakiegoś powodu to właśnie ta gra zdobyła serca tak wielu fanów w swoim czasie. Jak to się stało, że akurat tę część pokochało tak wiele osób i czy przetrwała ona próbę czasu?
Część ta zaprezentowała naprawdę odświeżoną grafikę w porównaniu z poprzednimi. Rozgrywka wydawała się nieco bardziej żywa i bardziej plastyczna. Mogliśmy wreszcie poczuć, że postacie są prawdziwe i możemy się z nimi zżyć. Rodziców, którzy drżą na myśl, że ich dziecko utożsamia się z jakimś brutalnym wojownikiem z ekranu, uspokajamy. Swego czasu przeprowadzono pewne badania, które pokazały, że przemoc w grach wideo nie przekłada się na przemóc w rzeczywistości, gdyż podczas sterowania postacią fikcyjną korzystamy z zupełnie innych zdolności niż podczas prawdziwej bójki.
To również w tej części pojawiły się najciekawsze fatality. Wykonanie ich nie było szczególnie łatwe, gdyż wymagało wstukania skomplikowanej kombinacji klawiszy. Kiedy się to jednak udało, satysfakcja była nie do opisania. Największe uznanie wśród graczy miało fatality w wykonaniu takich postaci jak Skorpion, Sub-Zero czy Raiden.