The Sims – na czym polega fenomen tej serii?
The Sims to seria, której nie trzeba przedstawiać żadnemu graczowi. Już dobre 20 lat mamy okazję bawić się naszym wirtualnym domkiem dla lalek. Co sprawiło, że seria ta cieszy się taką popularnością? Dlaczego gry podobne do „simsów” nie odniosły takiego sukcesu jak oryginał? Warto trochę przypatrzeć się tej grze, gdyż nie da się ukryć, że stały się one pewnego rodzaju fenomenem. Mimo ich prostemu założeniu przyciągnęły do siebie masę fanów, którzy spędzili długie godziny w tych grach.
Nie ma się co oszukiwać, ta gra nie byłaby tak rozchwytywana, gdyby nie możliwości budowania. Jak często zdarzało nam się zbudować dom, a potem zapomnieć w ogóle wprowadzić tam jakąkolwiek rodzinę? Dla wielu seria „The Sims” będzie po prostu symulatorem budownictwa i wystroju wnętrz. Nie ma w tym nic dziwnego, bo tę funkcję spędza wyśmienicie. Oczywiście twórcy zadbali o to, żeby z każdą nową częścią i każdym nowym dodatkiem dać nam nowe możliwości.
Dodatki do „The Sims”
Pierwsza część serii bez żadnych dodatków dawała nam bardzo proste opcje. Po kilka mebli do każdego pokoju, kilka podstawowych wzorów podłóg i ścian. Jeszcze oczywiście jakieś przedmioty służące naszym simom do rozrywki. Kiedy się po raz pierwszy odpaliło taką grę, nie czuło się większego braku. Ten podstawowy zestaw wydawał się wystarczający, żeby móc się dobrze bawić. Potem jednak zaczęły się pojawiać dodatki, w których tych opcji było dużo więcej. Nie tylko nowe przedmioty, z których nasza rodzinka mogła korzystać, ale też nowe lokacje, które mogliśmy odwiedzać. Pojawił się też system randkowania, wyjeżdżania na wakacje a nawet robienia kariery gwiazdy muzycznej.
Jednym z najbardziej przełomowych dodatków była „Abrakadabra”. Mogliśmy tam wcielić się w role czarodziejów, którzy z czasem zdobywają nowe zaklęcia magiczne. Aby móc z tych zaklęć korzystać, musieliśmy najpierw zdobyć potrzebne składniki. Próby zebrania ich naprawdę wciągały i nakręcały nas, żeby robić to nadal. Można powiedzieć, że jest to najbardziej oryginalny pomysł na dodatek do jakiejkolwiek części serii.
Firma Maxis i jej świetny pomysł na biznes
Twórcy gry w tym momencie dostrzegli, jaki to świetny pomysł na biznes. Dlatego zaczęli wypuszczać coraz to nowsze dodatki, które wprowadzały wiele nowych rzeczy. Fani oczywiście je kupowali, gdyż naprawdę dawały one poczucie świeżości. W końcu można było zbudować sobie nowe mieszkanko, albo na nowo urządzić stare. W końcu można było zwiedzić nowe miejsce i naprawdę tę różnorodność dało się odczuć. Można więc zrozumieć, dlaczego gra osiągnęła tak komercyjny sukces, a firma Maxis zarobiła na niej naprawdę wielkie pieniądze.
Jeśli zaś chodzi o samą grę, to naprawdę przypomina ona symulator domku dla lalek. Nasze postacie są takimi właśnie laleczkami, którymi się bawimy. My decydujemy, kiedy jedzą, kiedy chodzą do łazienki, a kiedy się bawią. Jest w tej grze jednak pewien mechanizm, którego tradycyjne domki dla lalek nie zapewnią. Chodzi tutaj o system potrzeb. Każdy sim ma swoje własne „ludzkie” potrzeby takie jak głód czy potrzeby fizjologiczne. Jeśli więc zaniedbamy naszego sima, to możemy spotkać się z nieprzyjemnymi konsekwencjami. Może on na przykład na sikać pod siebie albo zasłabnąć ze zmęczenia. Jest to zdecydowanie coś, co nie dzieje się podczas zabawy domkiem dla lalek. Mamy więc w grze pewną dawkę realizmu.
Czy „simsy” są realistyczne?
Jak duży jest ten realizm? Oczywiście wszystko w grze jest dosyć uproszczone, w końcu to tylko gra. Np. jeśli chodzi o umiejętności naszych komputerowych ludzików. W prawdziwym życiu mamy cały zestaw różnych umiejętności. Różne kombinacje takich umiejętności pozwalają nam zdobyć określony zawód, albo poradzić sobie z niektórymi trudnymi sprawami w naszym życiu. Nikt nie jest w stanie nauczyć się wszystkiego, dlatego chętnie sięgamy po pomoc fachowców w innych dziedzinach. Cóż… w grach z serii The Sims tego nie uświadczymy. Tam mamy tylko kilka podstawowych umiejętności, które bardzo łatwo opanować.
Jedną z umiejętności jest kreatywność. Aby ją na być, wystarczy, że sim będzie siedział przy pianinku przez kilka godzin albo bazgrał coś pędzlem po płótnie. To nic, że w prawdziwym życiu bycie muzykiem wymaga lat ćwiczeń. To nic, że na każdym instrumencie gra się inaczej, a talent muzyczny wcale nie musi iść w parze z talentem plastycznym. W „simsach” wszystko jest uproszczone. Po prostu – jesteś kreatywny, czyli umiesz malować i grać. Koniec kropka. Podobnie wygląda sprawa z gotowaniem. Nie musisz martwić się o żadne szczegóły, wystarczy tylko, że poczytać kilka książek o gotowaniu. W taki sposób nabędziesz umiejętności szefa kuchni, w ogóle nie ruszając się z fotela. Dopiero trzecia odsłona gry dała nam możliwość kupowania przepisów kulinarnych i składników.
Topienie simów w basenie
Wiele osób powie też, że „simsy” to idealna gra dla sadystów. Z jakiegoś powodu wielką frajdę sprawia graczom topienie simów w basenie albo zamykanie ich w pokoju, który następnie podpalają. Trudno wyjaśnić, co takiego satysfakcjonującego jest w tym rodzaju rozrywki. Na szczęście jednak badania naukowe pokazują, że przemoc w grze nie przekłada się na przemoc rzeczywistą. Jeśli więc zobaczymy, że nasze dziecko znęca się nad swoimi komputerowymi postaciami, to możemy być spokojni. Nie ma żadnych powodów, aby podejrzewać, że to samo będzie robił prawdziwym ludziom na podwórku.
Pamiętam jak grałam w to jeszcze w podstawówce…super gra 🙂